Tato, być może mówiłam nieraz, że nie byłeś taki, jak chciałam i potrzebowałam…
Że byłeś byle jaki…
Więc niech sobie ktoś inny Ciebie weźmie…
Ja się Ciebie zrzekam…
Rezygnuję z Ciebie…
Może niech moja siostra ma Cię tylko dla siebie…
Może niech moje dzieci sobie Ciebie wezmą skoro dla nich jesteś lepszy…
Może mojemu przyrodniemu rodzeństwu Cię łatwo oddałam, bo oni mieli trudniej, a mnie i tak się za bardzo nie podobasz…
Być może jeszcze komuś oddałam Cię jak przedmiot, z którego człowiek nie jest do końca zadowolony…
Na zasadzie: mi się to za bardzo nie podoba, więc weź sobie jak chcesz…
Ale teraz coś we mnie się temu sprzeciwia…
I myślę sobie: Nie.
Ty jesteś MOIM ojcem…
Nie mam innego ojca i nie będę mieć innego ojca…
Tak więc nie chcę zupełnie zostać bez ojca…
Nawet niedoskonałego ojca…
Nawet ojca, który wiele razy zaniedbał, ale też ileś lub nawet wiele dał…
Tak więc siostro, bracie, jego nowa żono czy kto tam jeszcze…
Zabieram teraz z powrotem mojego tatę dla siebie…
Wycofuje się z mojej oferty przekazania go, dania go albo pożyczenia…
Wycofuje się już z oferty, że Ci go oddaje, że zrzekam się go, żebyś Ty mógł / mogła sobie go wziąć czy z niego korzystać, bo mi nie był potrzebny…
JEST MI POTRZEBNY…
Teraz do mnie dociera, że mój ojciec taki, jaki jest, jest mi potrzebny…
To poprzez niego i mamę przepłynęło do mnie życie…
Przez jego ród, ich wszystkich historie, ich jakości, ich blokady, ich deficyty, ale też ich zasoby przepłynęło do mnie życie…
I nawet jeżeli wiele, naprawdę wiele mi brakowało…
To biorę teraz to, co jest…
Bo jest to, co jest…
I teraz chcę tego…
Teraz chcę tego i biorę to, co ojciec mi dał…
Biorę te chwile, gdy był przy mnie, jako mój zasób…
Biorę to, czego mnie nauczył, co mi pokazał, jako mój zasób…
Chcę już pochodzić od mojego ojca…
Chcę pochodzić z jego rodu…
Ja po prostu z tego wszystkiego pochodzę…
I chcę mieć za sobą tego tatę, który był tu wcześniej przede mną…
I jaki by nie był, to ważne, że Życie dało mi jakiegoś tatę, z którego pochodzę i poprzez którego przepłynęło do mnie Życie…
I jaki by nie był, to chcę przy nim usiąść jak przy starym drzewie…
A wolę usiąść nawet przy trochę chorym albo trochę potarganym drzewie, z odłamanym podczas burzy konarem niż siedzieć na pustej przestrzeni…
To straszne siedzieć na pustej przestrzeni…
I nie mieć przy kim usiąść…
Nie mieć o kogo się oprzeć…
Nie mieć do kogo wrócić…
A pewnego dnia…
Nie mieć przy kim umrzeć…
Tak więc tato Ty i tylko Ty jesteś moim tatą…
I tylko przy Tobie chcę usiąść jako przy moim tacie…
Teraz przy Tobie siadam…
Teraz mogę się o Ciebie oprzeć…
Już nigdy nikomu Cię nie oddam…
Zresztą po co?
Przecież każdy ma swojego tatę…
Każdy ma swojego tatę, przy którym może usiąść…
A tatami nie można handlować, dealować i się zamieniać…
Ani pozbywać się…
Ojca się po prostu MA…
Takiego, jakiego dał nam Los…
Tak samo jak ojciec ma mnie jako swoje dziecko…
Może wolałby inne, może lepsze, może zdolniejsze, może ładniejsze, może chłopca zamiast dziewczynki…
Jeśli kiedyś dał mi to odczuć, to to na pewno straszliwie bolało…
Bo każdy chce być przyjęty dokładnie taki, jak jest…
Ty tato taki, jaki jesteś, jesteś częścią mojego losu…
Ja taka jaka jestem, jestem częścią Twojego Losu…
Mogę sobie wybierać koleżanki, przyjaciół, współpracowników, męża…
Ale tylko Ty jesteś moim ojcem…
I tak jest najlepiej, jak może być…
Certyfikowana Terapeutka Ustawień Systemowych
Newsletter
Zapisz się na newsletter, aby dostawać najświeższe informacje o nowych terminach warsztatów na kolejne miesiące.
Zapraszam, bądźmy W KONTAKCIE.
Powiązane wpisy
Dziecko i rodzice
Na ostatnim warsztacie ustawień systemowych patrzyłyśmy w grupie kobiet na wiele ważnych spraw, w tym na to, jak wielkie spustoszenie wywołuje w dziecku rodzic, który pojawia się tylko na trochę i WYCOFUJE SWOJĄ OBECNOŚĆ, kiedy dziecko wyraża uczucia, których on nie ma ochoty „znosić"… Taka relacja może zachodzić zarówno między matką lub ojcem a dzieckiem… Oraz między rodzicem a [...]
Dziecko i rodzice
czyli co tu pracuje i dlaczego matka nie chce puścić?