Wiele kobiet zgłasza się na ustawienie właśnie z tematem niemożności wyrwania się z toksycznej, zawłaszczającej relacji z matką…

Czyli relacji, w której matka wymaga ciągle lub często dostępności córki…
W której wymaga od niej, że będzie miała zawsze czas dla matki, aby jej wysłuchać…
Gdzie matka wymaga, aby córka również opowiadała o wielu szczegółach ze swojego życia…
Ale to jest też relacja, w której jeśli córka przez jakiś czas się nie odzywa, to matka obarcza ją za to WINĄ…
Karze ją za próbę zdystansowania się…
Nie akceptuje i nie zgadza się na to, żeby córka się odsunęła i oddaliła…
Żeby poszła do swojego życia…
Żeby zajęła się swoimi pasjami, swoimi relacjami zwłaszcza relację partnerską…

To jest relacja, w której właściwie matka męczy córkę jak kot mysz…
Niby nie zabija jej, ale trzyma ją, czasami bawi się nią i choćby córka nie wiem gdzie była, to i tak jest jakby ciągle w sferze wpływów matki…

To są często córki, które wyjeżdżają za granicę do pracy…
Bo praca jest dobrym pretekstem i wymówką, aby oddalić się od matki…
Praca jest konieczna i dozwolona, trudno o lepszy pretekst, aby „musieć się” oddalić…

Co przeszkadza córce bardzo tą relację rozluźnić, a przede wszystkim poczuć, że ma się PRAWO, aby to zrobić?

Najbardziej przeszkadza to, że jest to właśnie matka…
I nikt zazwyczaj nie zakłada, nie dopuszcza do siebie możliwości, że matka może mieć złe intencje…
Każdy też wie, że matka nas urodziła i zakładamy, że nas kocha i chce dla nas dobrze…

Niemniej jednak w tym poście chcę właśnie przekazać to, co wyraźnie pokazuje się w ustawieniach systemowych, czyli to, że czasami zdrowa miłość matki może być gdzieś tak głęboko zakopana pod różnymi deficytami matki…
Że górę w matce biorą DRAPIEŻNE, ZAWŁASZCZAJĄCE, EGOISTYCZNE INSTYNKTY…
Egoistyczne i bezwzględne części matki…
Czyli te egoistyczne części dominują i sprawiają, że matka bardziej stawia na to, aby ZAPEWNIĆ SOBIE TOWARZYSTWO, KONTAKT I MOŻLIWOŚĆ WYGADANIA SIĘ KOMUŚ NA STAŁE…
Niż żeby puścić córkę wolno, bez poczucia winy i z błogosławieństwem na swoją osobistą drogę…
Do swojego osobistego spełnienia…

Dlaczego tak matki robią?

Zazwyczaj pojawiają się tu dwie główne dynamiki.

Przede wszystkim są to matki, które same nie miały dobrej, bezpiecznej i karmiącej relacji z własną matką…
Czasami też chodzi tu o ojca, którego brakowało…
Który umarł albo odszedł do innej kobiety…
Tak więc w tle jest zawsze jakiś deficyt matki z dzieciństwa…
Jej niespełnione, niezaspokojone potrzeby…
Coś czego potrzebowała, a nie dostała od rodziców i dlatego teraz dalej jest głodna i wściekła i uważa, że jej się to NALEŻY i teraz ŻĄDA tego od swojego dziecka…
Nie patrząc w ogóle na cenę, jaką to dziecko płaci…
Jak wiele dziecko musi poświęcić, z jak wielu relacji i swojego spełnienia ZREZYGNOWAĆ, aby być dla matki stale dostępną…
Matka widzi i odczuwa tylko swoją krzywdę i poczucie niesprawiedliwości i to całkowicie przejmują kontrolę nad jej zachowaniem…
To w niej pracuje i dominuje…
Jakaś tam miłość, empatia czy życzenie dobra dziecku schodzi na dalszy plan lub czasami nie jest w ogóle odczuwalne…

Drugim czynnikiem, który bardzo popycha matkę do takiej postawy, to niesatysfakcjonujące relacje z własnym mężem…
Brak miłości od strony męża lub/ i do męża…
Związek, który właściwie nie wiadomo dlaczego się zaczął i trwa przez kolejne 50 lat…
Związek, którego podstawą NIE BYŁA PRAWDZIWA MIŁOŚĆ…
Możliwe też, że taka sytuacja zaostrzyła się po śmierci męża lub jego odejściu, kiedy kobieta już w ogóle nie ma z kim porozmawiać ani spędzać czasu…

Często córka traktowana jest jako ZASTĘPCZY PARTNER…
Czyli tak naprawdę matka nie ma już żadnej woli, aby budować relacje z mężem, aby o nią dbać…
Nawet jeśli jest tam jakiś potencjał…
Bo czasami mężczyzna bardzo na tym cierpi…
Tylko po prostu ona już tą relację kompletnie skreśliła i zastępczo chce do zaspokojenia swoich potrzeb UŻYĆ CÓRKI…

Często jest to córka, która nigdy nie wyszła za mąż i nie ma swojej rodziny…
No bo i jak miałaby stworzyć relacje z mężczyzną i założyć swoją rodzinę, kiedy po pierwsze jest już związana z własną matką…
Czy jest w roli partnerki i często w tym sam momencie jest w roli matki dla swojej własnej matki…
Taka kobieta po prostu nie ma w sobie przestrzeni na tworzenie jeszcze kolejnych bliskich relacji, bo jest już bardzo mocno zdominowana w relacji z własną matką…

Z czasem często dzieje się też tak, że ta córka sama przestaje szukać innych relacji i rezygnuje z nich z lojalności do własnej matki…
Nawet jeżeli relacja z matką jest oparta nawet na przemocy psychicznej czy fizycznej czy szantażu emocjonalnym, to córka jest tej relacji PEWNA…
W pewnym sensie matka nigdy jej nie zdradzi, nie zostawi…
Bo nie ma na rzecz kogo ani czego…
Tak więc i córka wchodzi w tą dynamikę bycia na wyłączność i poświęca wszystkie inne relacje na rzecz relacji z matką…
Rezygnuje ze wszystkich innych relacji na rzecz relacji z matką…

Tak jakby mówiły do siebie na nieświadomym poziomie:
Ty jesteś najważniejsza…
Tylko my dwie…
Nikogo innego nie dopuszczam…
Nie zdradzę Cię…
Ślubuję Ci wierność i lojalność…

Dlatego tak bardzo ważne jest, żeby mieć tego świadomość, co tutaj pracuje…
I dlatego wyjście z takiej relacji jest często długim procesem, bo i po stronie córki wiele trzyma ją przy matce i to również trzeba uwzględnić…

Ale nawet jeżeli córka powiedzmy, że już jest gotowa na wyjście z tej relacji, to musi wiedzieć że matka tak łatwo jej nie puści…

Dlaczego?

Bo dla matki oznacza to samotność…
Oznacza to, że zostanie sama i podejdzie do niej wszystko to, od czego ucieka w relację tak bliską i niezdrową z córką…
Że np. zacznie czuć różne deficyty z dzieciństwa…
Że poczuje swoją wściekłość…
Że nie będzie miała się na kim wyładować…
Że zostanie już w pewnym sensie całkowicie w domu ze swoim chłopem, na którego często nie może patrzeć…
I nie będzie miała nawet w tej fantazji, pocieszeniu, w energii, na żywo lub przez telefon UCIECZKI do relacji z własną córką…

Tak więc trzeba mieć świadomość, że matka możliwe, że będzie o tą relację WALCZYĆ…
I to walczyć wszystkimi dostępnymi technikami również tymi poniżej pasa…
Możliwe, że będzie się szarpać, rzucać się, okazywać swoje wielkie cierpienie, zgrywać ofiarę…
Zgrywać zdradzoną, porzucaną, skrzywdzoną przez córkę…
I wzbudzanie poczucie winy na każdym możliwym poziomie…
Może też zastraszać, a nawet atakować fizycznie, kiedy się spotkają…
Naprawdę wszystko jest możliwe, ponieważ matka uważa, że wszystkie chwyty dozwolone, gdyż walczy dla siebie o coś bardzo ważnego…
I nie bierze za swoje postępowanie ŻADNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI….

Natomiast dopóki ona to wywalcza od córki, to córka nie może już tego mieć z kimś innym…
Albo relacje z innymi bardzo na tym cierpią, są osłabione, bo córka odbiera im priorytet, dzieli uwagę, czuje się rozdarta albo ma już wszystkiego dość…

Krótko rzecz ujmując matka tak łatwo nie odpuści, ponieważ z takiej relacji z córką czerpie ogromną korzyść…
Dlatego że ZASTĘPCZE SPEŁNIENIE zamiast w relacji ze swoją matką, z mężem, z przyjaciółmi, których zazwyczaj nie ma, UMIEJSCOWIŁA i UWARUNKOWAŁA utrzymaniem przy sobie córki…
Tak więc wymaga od córki dostarczenia spełnienia dla niej z tych wszystkich innych relacji, z których zrezygnowała…
ZRE-ZYG-NO-WA-ŁA…
Bo przecież czegoś by od niej wymagały…
Np. żeby utrzymać relacje z innymi ludźmi musiałaby respektować granice, coś z siebie dawać, wejść w zdrową wymianę i brać odpowiedzialność za swoje zachowanie…
Ale to właśnie czego wymagają zdrowe relacje z innymi ludźmi, to jest to, czego ona nie chce dawać…
Nie chce spełniać warunków, kryteriów tworzenia zdrowych relacji…
I np. chce ciągle wrzucać kogoś w poczucie winy albo móc bić go fizycznie, no bo obcy ludzie zazwyczaj się na to nie zgodzą…
Kiedy chce dzwonić do kogoś w niedzielę, święta albo późno wieczorem czy wcześnie rano i wymaga, aby ktoś zawsze miał dla niej czas, to obcy ludzie zazwyczaj nie będą mieć na to ochoty i nie będzie mi się to podobać…

Tak więc matka tak naprawdę REZYGNUJE Z RELACJI Z INNYMI LUDŹMI i wszystkie swoje potrzeby umiejscawia i swoje spełnienie warunkuje utrzymaniem relacji z tą wybraną córką…

Niektóre takie córki, takie dzieci czekają, aż matka umrze…
Nie czują się na siłach, aby z tej relacji się wyrwać, więc czekają aż czas zrobi swoje i myślą, że po jej śmierci wreszcie zaznają spokoju i będą wyzwolone…
Niestety często połączenie energetyczne w takich relacjach jest tak silne, że matka czerpie z córki nawet po swojej śmierci…
Nie chce umrzeć, nadal moi się samotności, boi się odejść i nadal trzyma się córki…
Nadal córka czuję się zniewolona, czuję ciężar albo spadek sił…
Czasami choruje…
I nadal nie może stworzyć związku z mężczyzną…

Tak więc czekanie na śmierć rodzica i unikanie wykonania pracy nad sobą i konfrontacji z tym, co jest, niestety może nie przynieść oczekiwanego rezultatu…
A czas leci…
Lata lecą…

Marta Duszyńska
Certyfikowana Terapeutka Ustawień Systemowych
📞 607 230 783
📧 ustawienia@duszynska.com

Udostępnij wpis:

Newsletter

Zapisz się na newsletter, aby dostawać najświeższe informacje o nowych terminach warsztatów na kolejne miesiące.

Zapraszam, bądźmy W KONTAKCIE.

Powiązane wpisy

  • Dziecko i rodzice

    6 lipca, 2025

    Post inspirowany ustawieniem

  • Dziecko i rodzice

    6 lipca, 2025

    Na ostatnim warsztacie ustawień systemowych patrzyłyśmy w grupie kobiet na wiele ważnych spraw, w tym na to, jak wielkie spustoszenie wywołuje w dziecku rodzic, który pojawia się tylko na trochę i WYCOFUJE SWOJĄ OBECNOŚĆ, kiedy dziecko wyraża uczucia, których on nie ma ochoty „znosić"… Taka relacja może zachodzić zarówno między matką lub ojcem a dzieckiem… Oraz między rodzicem a [...]