Świadome rodzicielstwo i prawdziwe partnerstwo to są wyzwania, przed którym stoi dopiero nasze pokolenie.
Nie znaczy to, że kiedyś nie było kochających się małżeństw czy rodziców kochających dzieci, ale jednak na skalę masową to są nowe wyzwania.
Często pojawiają się głosy, że trudno to miały nasze babcie i prababcie, bo ich mężowie zginęli na wojnie, a one nie miały co dać dzieciom jeść, nie miały czym napalić w piecu, a jednak wychowywały dzieci i dawały radę.
Ja się jednak z tym nie zgodzę.
One dały radę zrobić coś naprawdę wielkiego, to fakt!
Ale one dały radę PRZETRWAĆ.
A PRZETRWAC TO DAĆ RADĘ NIE UMRZEĆ.
Ochronić przed śmiercią z głodu i z powodu chorób siebie i dzieci lub chociaż większość dzieci.
I to rzeczywiście było niesamowicie trudne.
Możemy się przed ich Losem pokłonić.
Ale kobiety z tamtych czasów – czy to mające męża czy te, które go straciły, naprawdę często W OGÓLE NIE WYCHOWYWAŁY DZIECI.
I OJCOWIE TEŻ W OGÓLE NIE WYCHOWYWALI DZIECI.
A dzieci często nie miały dzieciństwa.
Dzieci od najmłodszych lat musiały pracować ile sił na różne sposoby właśnie aby przetrwać.
I nic dziwnego, że wtedy kobiety utyrane po pachy, które musiały wciągać w wiadrze wodę ze studni, chodzić do lasu po drewno na opał, prać na tarach, pracować ciężko w polu lub u kogoś, ewentualnie w fabryce, nie miały czasu ani siły na słuchanie dziecka…
Wsłuchiwanie się w dziecko…
Na prawdziwe bycie przy nim…
Na patrzenia na to, co ono przeżywa, kiedy potrzebuje być wysłuchane…
Na wsłuchiwanie się i odpowiadanie na jego potrzeby…
Na przytulanie, dawanie miłości i troski…
Na stawanie za nim w przypadku nadużyć w domu, na podwórku czy w szkole…
Nie miały nawet czasu na wychowanie dziecka, na tłumaczenie mu różnych spraw…
Na prowadzenie przez różne wyboje ludzkiej rzeczywistości…
I to wszystko możemy dziś rozumieć, ALE nie zmienia to FAKTU, że to NIE BYŁO WYCHOWYWANIE…
To było CHOWANIE DZIECI…
Żeby miały co jeść, w co się ubrać, ewentualnie niech pilnują nauki…
I żeby wyleczyć je z chorób…
No i oczywiście do roboty w gospodarstwie lub jak najszybciej do pracy…
W ustawieniach pokazuje się niezliczona ilość zimnych matek, matek, które wyglądają jak zimne, bezwzględne figury woskowe…
Matki, na które jakbyśmy dziś patrzyli w filmie, to pomyślelibyśmy, że MUSZĄ się danym dzieckiem zajmować wbrew swojej woli…
Że został im ten obowiązek narzucony…
Mają zimne, zamknięte serce…
Podobnie ojcowie…
Patrzą na dzieci jak na coś pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem…
Na poziomie ciała, użyteczności, przetrwania właśnie…
Rodzice, którzy w dziecku widzą kolejną gębę do wykarmienia albo parobka…
Pracownika albo balast…
Zdolni do oddania swojego dziecka siostrze, która swoich dzieci nie miała…
Zostawienia go na miesiące lub lata na służbie u kogoś…
Albo do szkoły z internatem i to jak najszybciej i na jak najdłużej…
Skłonni po śmierci matki np. oddać dziecko do zakonnic, bo co tam…
Właściwie wszystko, co nie jest zabiciem dziecka, jest dozwolone…
Bo przecież bicie jest jak najbardziej dozwolone…
Obciążenie córki 9 letniej odpowiedzialnością za pilnowanie młodszego rodzeństwa to też norma…
Obiad też niech ugotuje i dom ogarnie…
Tak więc warto mieć to w swojej świadomości, patrząc na to, jak czasy i podejście do dzieci się zmieniały…
Ja to widzę w dużym uogólnieniu tak…
Pokolenie, które przeżyło wojnę piło…
Następne piło i paliło…
Mężczyźni więcej pili i palili…
Kobiety trochę mniej piły i paliły…
Dopiero teraz MY TRZEŹWIEJEMY po wojnie i traumach wojennych…
I dopiero teraz MY staramy się wychowywać dzieci inaczej…
Dopiero my staramy się być blisko nich i okazuje się, ze nie jest to wcale łatwe…
Wytrzymać…
Wytrzymać emocje dzieci…
Wytrzymać to, co one pokazują…
Nie jest łatwo patrzeć i widzieć…
Zespoły Aspergera, autyzm, adhd itd.
Nie jest łatwo patrzeć na dziecko i nie zatrzymać się na naprawianiu jego zespołu czy syndromu…
Dopiero uczymy się DAWAĆ WSPARCIE…
Dopiero uczymy się CHRONIĆ DZIECI…
Dopiero uczymy się NAPRAWDĘ NIMI INTERESOWAĆ…
Dopiero uczymy się BYĆ OBECNI…
I odczuwalnie dla dzieci je KOCHAĆ…
I dopiero uczymy się tym całym rodzicielstwem CIESZYĆ i znajdować w nim SPEŁNIENIE…..
Certyfikowana Terapeutka Ustawień Systemowych
Newsletter
Zapisz się na newsletter, aby dostawać najświeższe informacje o nowych terminach warsztatów na kolejne miesiące.
Zapraszam, bądźmy W KONTAKCIE.
Powiązane wpisy
Różne
Pułapka wybrańca często zdarza się w rodzinach, gdzie ktoś nie dał czegoś swojemu dziecku, np. akceptacji, uznania, miłości, bliskości, zachwytu… Gdzie ogólnie dziecko nie czuło się przez matkę czy ojca przyjęte, kochane, ważne, widziane, właściwe… Gdzie rodzic dziecka nie brał na kolana i nie pokazywał światu, że jest dumny ze swojego dziecka, za to później na pierwszy rzut oka [...]
Różne
W systemie rodzinnym ciężkie energie biorą na siebie najsłabsi w systemie- najczęściej dzieci, ale też zwierzęta… Jeżeli więc choruje pies lub jakieś inne zwierzę, to możliwe, że jest ono pochwycone do reprezentowania czegoś, co chce się pokazać z systemu rodzinnego… Jeśli nagle pies nie może chodzić i załatwiać swoich potrzeb fizjologicznych jak zawsze, to czy coś Ci to przypomina? Czy [...]
Różne
Chciałabym podzielić się z Wami ciekawym wglądem z ustawień w temacie porównywania się do innych, czucia się lepszym lub gorszym od kogoś oraz związanymi z tymi uczuciami. Porównywanie się do tych, co są niżej, co mają czegoś MNIEJ, którzy mają mniejszy dostęp do czegoś, do jakiejś jakości, do jakiejś obfitości wynika czasami z potrzeby poczucia się lepiej, czucia się LEPSZYM [...]