Jako problem do pracy na sesji Klientka zgłosiła, że czuła, że nie mogła ona uzyskać właściwie znikąd pomocy, bo jak tylko kogoś o coś poprosiła, to ta pomoc nagle generowała ogromne koszty, straty, komplikacje…
Wydawało się, że to będzie coś prostego dla danej osoby, że to będzie tak szybko i lekko, a jak przychodziło co do czego, to ta „pomoc” wychodziła tak, że Klientka żałowała, że w ogóle zdecydowała się o cokolwiek poprosić…
Czuła nawet, że to był BŁĄD, że znów popełniła błąd zwrócenia się do kogokolwiek z jakąkolwiek prośbą…
Na początku zapytałam ją, jak to było w jej dzieciństwie, czy mogła liczyć na pomoc od rodziców, jak to było, kiedy o coś prosiła.
Odpowiedziała, że ona była od zawsze bardzo „samodzielna”…
To słowo zawsze mnie alarmuje, bo nie ma samodzielnych dzieci…
Są jedynie dzieci porzucone, zaniedbane, odepchnięte, te, które nauczyły się przy swoich rodzicach, że lepiej po nic nie przychodzić…
Dodała też, że jej mama mówiła jej, że ma sobie dawać radę sama, a nie „wyręczać się innymi”…
Weszłam dla niej w reprezentacje TEGO CIĘŻKIEGO, co chce jej się pokazać, kiedy prosi kogoś o pomoc…
Chodziło o TO CIĘŻKIE, co idzie u niej w pakiecie z pomysłem o pomocy…
Poczułam jakiś wielki ciężar na ramionach, próbowałam jakby go zrzucić z siebie…
Wzdrygałam się raz za razem, szukałam ulgi od tego ciężaru, ale po wzdrygnięciu znów czułam, że to mi siedzi na ramionach z tyłu pleców….
Żeby to lepiej pokazać i poczuć, założyłam sobie plecak, który akurat leżał u mnie w pokoju…
Wtedy poczułam to bardziej…
Poczułam wtedy już bez żadnych wątpliwości, że to, co mam na plecach, że ten PLECAK NIE NALEŻY DO MNIE…
Że zostałam czymś obciążona i przeciążona…
I wtedy przypomniały mi się słowa Klientki, że mama mówiła jej, żeby nie wyręczała się innymi i poczułam ogromną złość!
Poczułam bez cienia wątpliwości, jakiej byłam (w jej reprezentacji oczywiście) poddana manipulacji…
Że matka mówiła mi, że to ja mam innych nie obciążać, nie wyręczać się innymi, a tak naprawdę to ONA JAKO MATKA NIE ZROBIŁA WOBEC MNIE SWOJEJ ROBOTY – WOBEC MNIE JAKO JEJ CÓRKI!
Że to ona wrzuca mi jakieś poczucie winy, zarzut, krytykę, jakby przejrzała mnie, moje pasożytnicze zamiary, jakby mi zabraniała tego obciążania innych, podczas gdy to ona sama OBCIĄŻYŁA MNIE JAKBY BYCIEM SWOJĄ WŁASNĄ MATKĄ…
Obciążyła mnie bycie samą bez opieki, ochrony, prowadzenia, wsparcia, troski, ciepła…
Wyślizgała się z tej roli wobec mnie, z tej odpowiedzialności wobec MNIE i jeszcze zamknęła mi usta i możliwości dochodzenia swoich PRAW jako dziecko tą manipulacją…
Że moja matka wmanipulowała mnie w poczucie winy, które miało mnie męczyć zawsze, kiedy miałabym czegoś od niej chcieć czy potrzebować…
Że gdyby nawet stało się coś poważnego, niebezpiecznego bardzo, kiedy potrzebowałabym od niej czegoś potrzebnego do życia, bezpieczeństwa lub przetrwania, to miałam czuć to OBCIĄŻENIE, poczucie winy i ciężar, że z czymkolwiek do niej przychodzę…
Że ŚMIEM od niej czegoś CHCIEĆ!
Ta manipulacja zamknęła mi DOSTĘP do moich PRAW DZIECKA…
Bo jakże bym miała czy śmiała chcieć od kogoś czegoś, co miałoby go obciążać i przeciążać?
Co miałoby być niejako wobec tej osoby NADUŻYCIEM?
Jak miałabym się tak narzucać?
Być taka męcząca, ciężka a przy tym oczywiście nie chciana?
Jak miałabym wyrażać, formować jakieś chcenie, jeśli miałoby to zaświadczać czy potwierdzać moje lenistwo czy chęć wykorzystania do czegoś, moje niegodne pasożytowanie na kimś?
A przecież tak było to w przekazie poza słowami przedstawiane…
Tak naprawdę w reprezentacji czułam, że przekaz matki do mnie jest taki:
NIE PRZYCHODŹ DO MNIE PO NIC.
NIC ODE MNIE NIE DOSTANIESZ.
TRZYMAJ SIĘ Z DALEKA.
RADŹ SOBIE SAMA.
Ale była w tym też pewna zawziętość, bezwzględność, złość!
Wcale nie czułam tam życzliwości ani obojętności nawet tylko jakby złość na mnie, chęć dowalenia mi tym odcięciem zasilania, dawania, ciepła…
W tym odcięciu, zamknięciu dostępu do pomocy i wsparcia, była agresja…
Czułam w przestrzeni, jak wokół matki w promieniu metra czy półtora metra jest ogrom, złości, frustracji, krzywdy, która nie została ROZLICZONA!
Czułam bardzo wyraźnie, że moja matka NIGDY NIE ROZLICZYŁA się w żaden sposób z tymi, którzy ją skrzywdzili…
Że nie urządziła im awantury, nie uderzyła, że wykrzyczała prosto w twarz, że WIE, WIDZI kto i co jej zrobił złego…
I czułam wielki smutek z tego powodu…
Przyszło do mnie takie zdanie:
Szkoda Mamo, że się nikim nie rozliczyłaś za swoje krzywdy…
Że te wszystkie uczucia ciągle przy Tobie są BEZ KIERUNKU…
Zlane razem, pomieszane, nie rozróżnione, poplątane…
I że i mnie traktujesz teraz jak swojego WROGA…
Że i mnie atakujesz na równi z tymi, którzy Cię skrzywdzili…
Szkoda, że mnie nie rozróżniasz od nich mamo…
Czułam też, że kiedy pozostaję w dystansie od mamy, to ona jest w tym swoim walcowatym wirze trudnych uczuć sama, ale kiedy PROSZĘ o coś…
Kiedy przychodzę…
Kiedy zagaduję…
Kiedy jestem BLISKO NIEJ…
Kiedy nawiązuję z nią NIĆ POŁĄCZENIA…
To przez to połączenie natychmiast WLEWA SIĘ WE MNIE FALA tych wszystkich ciężkich, nie przeżytych uczuć mojej mamy…
Jej uczuć bólu i krzywdy, ale też nie wyrażonych agresywnych REAKCJI…
I że w tej sytuacji naprawdę najlepsze, co mogę zrobić, to radzić sobie sama…
I NIC NIE CHCIEĆ….
Czułam wyraźnie, że nie dość, że nie dostanę pomocy, wsparcia, miłości, bliskości, troski, to odkręcę tylko kran, z którego szerokom strumieniem we mnie wleje się ogromna porcja czarnego syfu…
Miałam też taką myśl, że to tak bardzo szkoda, że mama nie odróżnia mnie od kogokolwiek innego, bo ja z miłości do niej CHCIAŁABYM WALCZYĆ Z NIĄ RAMIĘ W RAMIĘ choćby i z resztą świata za jej KRZYWDY!
Gdyby tylko uznała mnie za swojego sojusznika…
Gdyby tylko uznała mnie ZA SWOJĄ…
Gdyby tylko przestała widzieć we mnie wroga, wykorzystywacza, pasożyta…
To ja bym z radością WSZYSTKO Z NIĄ I DLA NIEJ ZROBIŁA…
Później poprosiłam koleżankę, żeby zaprosiła tą „osobę”, na którą jej mama jest najbardziej wściekła…
I pojawiła się jakaś wielka, ogromna, jakby męska postać…
Dla koleżanki było jasne, że jest to wyparta część jej mamy…
Że jest tam to wszystko, czego ona w sobie nie akceptuje, czego nie chce w sobie widzieć, z czym nie chce się utożsamiać…
To wszystko, co nią kieruje, co przez nią przemawia, ale ona mówi o tym: to NIE JA…
To TY…
To są te uczucia, intencje, energie, jakości, które ONA UMIEJSCAWIA W INNYCH, KTÓRE ONA „WIDZI” w innych…
Która ona ZARZUCA INNYM i wydaje jej się, że u innych je DEMASKUJE!
A to robi ona sama…
Robi to na oślep innym nie rozróżniając z tej bezkształtnej, niewyraźnej masy nikogo konkretnego, nawet własnej córki…
Powiedziałam mojej koleżance, aby powiedziała do mamy:
Mamo, JA ZNAM TĄ TWOJĄ CZĘŚĆ…
Ona też należy do Ciebie…
I odpowiedzialność za nią i za jej czyny i ich skutki, zostawiam przy Tobie…
Skąd może się wziąć taka część matki w tym ustawieniu czy u każdego innego człowieka?
Np. kiedy spotkała nas jakaś krzywda, nadużycie, porzucenie, zdrada w dzieciństwie i my nieświadomie niesiemy już W SOBIE obie te strony – czyli krzywdzącą i skrzywdzoną…
Czujemy i utożsamiamy się ze swoim cierpieniem, ze swoim bólem, ale nie widzimy i nie chcemy widzieć tego, jaki MY SAMI ZADAJEMY BÓL…
Nie chcemy widzieć krzywdy, którą zadajemy, ale nie chcemy też sobie tego UŚWIADOMIĆ ani WZIĄĆ ZA TO ODPOWIEDIALNOŚCI…
Jeśli nie zidentyfikujemy, nie nazwiemy i nie rozliczymy się ze swoimi ciemiężycielami z dzieciństwa czy młodości – z rodzicami, opiekunami, nauczycielami, towarzychem z podwórka…
To widzimy ich potem wszędzie…
Nawet jak ich tam akurat nie ma…
Ostatnio ten temat wybija w przestrzeni, bo to nie jedyne ustawienie, które prowadziłam w tym temacie…
Jak np. matki, które faktycznie doznawały same potężnej przemocy np. ze strony swojego przemocowego męża, same były czasami naprawdę BARDZO PODŁE i BEZWZGLĘDNE w stosunku do swoich dzieci czy innych ludzi…
Klienci czasami nie mogą w to uwierzyć, nie mogą zintegrować tego obrazu w ustawieniu, że jak to?
MOJA MAMA NARCYSTYCZNA?
Manipulantka?
Przecież ona była taką ofiarą, ofiara na maxa, tata ją bił, zdradzał, o mało nie zabił kiedyś…
Ja jej musiałam czy musiałem bronić…
A tu się pokazuje, że ona TAKA?
ONA TEŻ TAKA?
Ano TAKA…
Kwestia tylko tego, kto kogo w danym układzie wziął pod buciora…
Kto w danym układzie był większy, a kto mniejszy…
Kto silniejszy, a kto słabszy…
Jak w dżungli…
Ta podłość, bezwzględność może się objawiać w różny sposób…
W bezlitosnym i niesprawiedliwym wzbudzaniu poczucia winy…
W nadmiernej krytyce, niszczeniu poczucia wartości dziecka…
W samej niesprawiedliwości…
W wynoszeniu na piedestał jednych i rozpływaniu się w pochwałach nad nimi, a jednocześnie pomijanie swojego dziecka, które bardziej na uznanie i docenienie zasługuje…
W odmowie wyrażenia UZNANIA wobec dziecka, które niesamowicie się stara, pomaga, zajmuje młodszym rodzeństwem ponad swoje siły…
Które osiąga dobre czy wręcz wspaniałe wyniki w nauce czy innej dziedzinie…
W umniejszaniu, w stworzeniu jakiejś bariery, ściany, niewidzialnego sufitu, LIMITU, OGRANICZENIA, którego dziecko nie przejdzie, choćby nie wiem co…
Nie dostanie miłości, troski, wsparcia, bliskości, zrozumienia, życzliwości, uznania, pochwały, wdzięczności CHOĆBY NIE WIEM CO!
To jest to trzymanie dziecka w NIEDOSYCIE…
W BRAKU…
W NIESPEŁNIENIU…
I patrzenie, jak się męczy, jak miota, jak stara, jak wije, jak szaleje…
Jak pędzi za marchewką i nie może pojąć, że nigdy jej nie dosięgnie…
Jak raz za razem czuje się nie wystarczająco dobre, za mało, jak siebie obwinia o wszystko…
Że nie rozkminiło nie rozkminialnego, że nie przewidziało nie przewidywalnego…
Och jaka to męka dla takiego dziecka…
Jak to męka wewnętrzna choćby i na wierzchu miało się wszystko lub bardzo wiele…
Jakież to OKRUCIEŃSTWO ze strony takiego rodzica!
Te dynamiki, które tu opisałam, obserwuję w mniejszym lub większym stopniu u wielu ludzi.
Dotarcie do tego, jak się czuliśmy w dzieciństwie przy takiej matce, pozwala nam odblokować w sobie potężne pokłady energii życiowej i żywotności.
Wydobycie na stół przekazów, które otrzymywaliśmy wprost lub nie wprost jest konieczne, aby je zweryfikować i nierzadko zakwestionować.
I aby zobaczyć, co wtedy i dziś jest nam naprawdę potrzebne.
Certyfikowana Terapeutka Ustawień Systemowych
Newsletter
Zapisz się na newsletter, aby dostawać najświeższe informacje o nowych terminach warsztatów na kolejne miesiące.
Zapraszam, bądźmy W KONTAKCIE.
Powiązane wpisy
Macierzyństwo
Czy było Ci dane spędzać czas z mamą, z tatą czy byłaś lub byłeś tylko niejako przy okazji? Czy oni proponowali Ci coś ciekawego do zrobienia razem czy mówili: zajmij się jakoś sobą… Czy masz wspomnienia, że mama lub tata przychodzi do Ciebie albo odpowiada pozytywnie na Twój ruch, gest KU NIM? Że kiedy Ty proponujesz jakąś zabawę albo [...]
Macierzyństwo
Jeśli między Twoimi rodzicami doszło lub dochodziło do zdrad… Jeżeli w dzieciństwie dorastałaś lub dorastałeś w domu, w którym między rodzicami brakowało szacunku… Gdzie obecna była między nimi pogarda, zwalczanie się, poniżanie, niedocenienie, nadmierna, niszcząca krytyka… To ten tekst może być dla Ciebie interesujący. Na ostatnich warsztatach prowadziłam dwa ustawienia w temacie pieniędzy, które odsłoniły, że córka nie szanuje [...]
Macierzyństwo
Która z nas nie czuje czasem, że nie potrafi być matką albo że nie potrafi być wystarczająco dobrą matką… Setki książek mądrują się na temat tego, co mamy robić, co mamy robić zawsze, a czego nigdy… Książki, które nadają nazwy typu High Need Baby… O rodzicielstwie bliskości… O zabawach rozwijających… O tym, że telewizja szkodzi… Że dieta ma być [...]