Są ludzie, którzy cieszą się, jak mogą pomóc innym. Jakby czerpali radość z ulgi lub uśmiechu innych.

To jest dla nich jedyna droga do poczucia się lepiej…
To jest schemat – schemat polegający na tym, że aby samemu poczuć się dobrze, muszę kogoś zadowolić, muszę kogoś wyciągnąć z doła, muszę WKROCZYĆ, zainterweniować i przejąć dowodzenie/ odpowiedzialność za drugą osobę i jej samopoczucie.
Za jej rezultaty.
Za to, żeby było jej lepiej.
Muszę w nią WPOMPOWAĆ swoją energię, aby jakiś ułamek z tego wyciągnąć dla siebie w postaci satysfakcji, poczucia swojej skuteczności, czyjejś wdzięczności, uśmiechu…
Żeby usłyszeć: Ty to potrafisz, bez Ciebie nie wiem jak bym sobie poradził / poradziła…
Dzięki.
A taka osoba odpowiada: nie ma sprawy, jakby cokolwiek było potrzeba, wal do mnie jak w dym.
Rzucę wszystkie swoje sprawy i będę, pomogę.
Przecież tak naprawdę NIE MAM NIC WAŻNIEJSZEGO NIŻ RATOWANIE INNYCH.
Ratowanie, którego największym beneficjentem jestem ja sam.
KIEDY URATUJE CIEBIE, RATUJE TEŻ SIEBIE.

Kto tak czuje?
Oczywiście dziecko.
Dziecko, które nie mogło być dzieckiem.
Dziecko, które wysłuchiwało o trudnościach swoich rodziców.
Które było SPOWIEDNIKIEM I POWIERNIKIEM własnej mamy.
Które mając 4 lub 14 lat słuchało o jej problemach.
O innych osobach, o problemach finansowych, mieszkaniowych i małżeńskich…
Które przesiąkło opowieściami swojej mamy o swoim tacie…
Jej postrzeganiem taty i całego świata …
Jej oceną…
Jej niezadowoleniem…
Jej żalem….
Jej rozgoryczeniem…
Jej bezradnością.
Jej smutkiem.
Które widziało i czuło całym sobą jak jej trudno.

Dziecko mamy, która była tak zajęta swoimi problemami, że nie starczało już NIEJ dla dziecka.
Nie starczało już NIEJ na to, żeby się uśmiechnął, pobawić, wejść z dzieckiem w jego dziecięcy świat.
Aby pozostać dorosłą, aby to dziecku dawać wsparcie, wskazówki, podpowiedzi.
Aby to dziecku pokazywać świat.
Aby mieć SIŁĘ się ZAINTERESOWAĆ sprawami dziecka.

Dziecko, które zostaje tak naprawdę samo, nie może tego wytrzymać.
Dziecko, którego rodzice lub mama są cały czas przygnieceni, nie ma poczucia bezpieczeństwa.
Nie może się rozluźnić w sobie, jeśli ciągle czuje napięcie rodziców.
Ta samotność jest nie do zniesienia.

Co więc robi dziecko, aby nie być choć przez chwilę samo?
Pompuje swoją energię…
Rezygnuje ze swojego dzieciństwa…
Ze swojej BEZTROSKI…
Ze swojego czasu na eksplorowanie świata…
I jak SATELITA krąży wokół rodzica, najczęściej MATKI i jej PILNUJE…
Pilnuje jej, żeby została…
W pierwszej kolejności przy życiu.
Bo jej egzystencja warunkuje BYĆ ALBO NIE BYĆ dziecka.

Dziecko inwestuje swoją energię w dobre samopoczucie mamy i mówi:
Kochana mamo, chętnie wysłuchuję Twoich opowieści.
Chętnie jestem dla Ciebie, abyś mogła się wygadać…
Abyś mogła się wypłakać…
Jestem tu dla Ciebie z Miłością.
Chętnie będę Cię rozbawiać, bo bardzo POTRZEBUJĘ, abyś się UŚMIECHAŁA.
Kiedy Ty się uśmiechasz, ja mogę odetchnąć…
Wziąć głęboki oddech, poczuć się bezpiecznie.
Może choć wtedy na mnie spojrzysz…
Może mnie choć na chwilę dostrzeżesz…
Może na chwilę uda mi się wyrwać Cię ze smutku i nadmiaru obowiązków…
I po prostu BĘDZIESZ OBECNA…
Może choć na chwilę będę mógł poczuć się dzieckiem swojej mamy…
Może choć przez chwilę będę mieć towarzystwo…
Wysoka jest cena Twojej obecności Mamo, nawet chwilowej, ale zapłacę każdą cenę…
Bo bez Ciebie zginę…

Później rośniemy, a schemat pozostaje.
Nie umiemy już dbać o swoje potrzeby, zaniedbaliśmy dziecięce potrzeby, zaniedbaliśmy siebie walcząc o przetrwanie.
Nie chcemy zaglądać tam wstecz, nie chcemy patrzeć jak wiele nas ominęło…
Jak wiele straciliśmy…
Nie chcemy patrzeć na to, że to spięcie w ciele i uczuciach, że ten ciągły lęk, to czuwanie, niepokój to stamtąd.

Czekamy aż nasze dzieci dorosną, a nawet czekamy aż partner odejdzie.
Żeby już tylko NIKT NICZEGO od nas nie chciał…
Niech się wszyscy odpierdolą…
Niech nas zostawią w spokoju…
W KOŃCU…
Jesteśmy tak wyczerpani życiem…
Wypaleni w pracy…
Wypaleni na wskroś…
Wycieńczeni.
Odechciewa się żyć.
Nie ma celu, nie ma siły.

Bez ukochania naszego wewnętrznego dziecka jesteśmy WYDRĄŻENI…
PUŚCI.
Nie wiemy, co to zabawa, przyjemność, RADOŚĆ, lekkość.
Nie mamy ciekawości świata, ludzi, niczego.
Jesteśmy totalnie zblazowani, jesteśmy uszkodzeni, mocno WYBRAKOWANI.

Nie ma innej drogi do prawdziwego oddechu jak tylko wrócić po siebie dziecięcego.
Jak zadbać o SIEBIE.
Nie innych.
Zacząć uczyć się żyć od nowa.
Uczyć się oddychać.
Patrzeć na płatki śniegu za oknem.
Nie tępo gapić się – trzeba wyjść ze swojego otępienia i przyjrzeć się płatkom śniegu.
Każdemu ich szczegółowi.
Słuchać swoich kroków.
Słuchać śpiewu ptaków.
Turlać się po podłodze.
Przyjrzeć się swojej własnej dłoni, obejrzeć linie papilarne.
Popatrzeć w gwiazdy.
Zaciekawić się tym, dlaczego niebo jest niebieskie.
Poczuć zapach powietrza wokół, zauważać i rozróżniać zapach powietrza o różnych porach dnia i w różnych porach roku.
Zauważyć po zapachu pierwszy dzień wiosny nie-kalendarzowej.
Zacząć niuchać życie.
Niuchać siebie.
Chuchnąć sobie na przedramię i powąchać siebie.
Powąchać partnera.
Powąchać dzieci.
Iść jesienią szurając nogami w liściach.
Napalić ognisko i BYĆ.
Wreszcie BYĆ.
Poczuć niesamowitą intensywność ŻYCIA takiego, jakie jest dane każdemu z nas.

Zacznij TERAZ.

Marta Duszyńska
Certyfikowana Terapeutka Ustawień Systemowych
📞 607 230 783
📧 ustawienia@duszynska.com

Udostępnij wpis:

Newsletter

Zapisz się na newsletter, aby dostawać najświeższe informacje o nowych terminach warsztatów na kolejne miesiące.

Zapraszam, bądźmy W KONTAKCIE.

Powiązane wpisy

  • Różne

    6 lipca, 2025

    Świadome rodzicielstwo i prawdziwe partnerstwo to są wyzwania, przed którym stoi dopiero nasze pokolenie. Nie znaczy to, że kiedyś nie było kochających się małżeństw czy rodziców kochających dzieci, ale jednak na skalę masową to są nowe wyzwania. Często pojawiają się głosy, że trudno to miały nasze babcie i prababcie, bo ich mężowie zginęli na wojnie, a one nie miały [...]

  • Różne

    6 lipca, 2025

    Pułapka wybrańca często zdarza się w rodzinach, gdzie ktoś nie dał czegoś swojemu dziecku, np. akceptacji, uznania, miłości, bliskości, zachwytu… Gdzie ogólnie dziecko nie czuło się przez matkę czy ojca przyjęte, kochane, ważne, widziane, właściwe… Gdzie rodzic dziecka nie brał na kolana i nie pokazywał światu, że jest dumny ze swojego dziecka, za to później na pierwszy rzut oka [...]

  • Różne

    18 stycznia, 2023

    W systemie rodzinnym ciężkie energie biorą na siebie najsłabsi w systemie- najczęściej dzieci, ale też zwierzęta… Jeżeli więc choruje pies lub jakieś inne zwierzę, to możliwe, że jest ono pochwycone do reprezentowania czegoś, co chce się pokazać z systemu rodzinnego… Jeśli nagle pies nie może chodzić i załatwiać swoich potrzeb fizjologicznych jak zawsze, to czy coś Ci to przypomina? Czy [...]