Ludzie czasami pytają mnie, czy ustawienia są bezpieczne…
A ja pytam…
CZY ŻYCIE JEST BEZPIECZNE?
Czy pójście po chleb i bułki do sklepu jest bezpieczne?
Czy jesteś pewny, że wrócisz cały i zdrowy ze sklepu spożywczego, który znajduje się 200 metrów od Twojego domu?
Czy jesteś pewny, że nie potrąci Cię samochód, że nie dostaniesz zawału serca, że ktoś Cię nie napadnie? Że nie potkniesz się o krawężnik, że nie ugryzie Cię znajomy pies sąsiada, który akurat dostał ataku agresji, że nie da akurat o sobie znać jakaś choroba, która rozwijała się u Ciebie latami, a nie widać jej w zwykłej morfologii?
Masz tą pewność?
To nie my zarządzamy swoim bezpieczeństwem.
To nie my zarządzamy swoim Życiem.
To nie my zarządzamy swoją Śmiercią.
Bo jeśli to od nas by świadomie zależało, to kto by chorował, miewał wypadki, był porywany albo lądował w szpitalu psychiatrycznym czy na wózku inwalidzkim?
Za naszym Życiem i Śmiercią stoi coś dużo WIĘKSZEGO, większe siły.
POTĘŻNE SIŁY.
I wszyscy im podlegamy, niezależnie od tego, czy jesteśmy tego świadomi czy nie…
Niezależnie od tego, że mamy dar ich zmysłowego postrzegania czy nie…
Niezależnie od tego, czy decydujemy się na nie otworzyć, czy zamknąć oczy….
Te potężne siły nas prowadzą…
W każdej sekundzie naszego Życia..
Czasami ku szczęśliwemu Życiu…
A czasami w Śmierć.
W jednej ze swoich książek Bert Hellinger rozmawia z terapeutą, który chce ratować swojego klienta. Klient kieruje się ku śmierci i Bert mówi mniej więcej tak: „On CHCE UMRZEĆ. Masz dla niego lepszą propozycję?”
Szokujące…
Jak tak można?
Dla ziemskiego, ludzkiego człowieka, który chce za wszelka cenę „ratować” drugiego człowieka, dla człowieka, który ma same DOBRE INTENCJE… Szokujące!
Ale wiecie jak to jest z tymi dobrymi intencjami…
My chcielibyśmy, żeby ktoś nas zapewnił, że jest dobrze, że wszystko będzie dobrze…
Kto potrzebuje takiego zapewnienia?
DZIECKO.
Dziecko w nas.
I co to w ogóle znaczy to DOBRZE?
Czy Żyć to DOBRZE?
A może dla kogoś UMRZEĆ to właśnie DOBRZE?
Może czasem umrzeć to wielka ULGA.
Czy my tu stojąc z boku mamy prawo się w to wtrącać?
Generalnie prawie wszyscy chcemy czuć się bezpiecznie w życiu…
Chodzimy na badania…
Zdrowo się odżywiamy – w końcu tyle ludzie choruje dzisiaj na nowotwory…
A czy pójście do lekarza internisty jest bezpieczne?
Czy wzięcie leków, poddanie się chemioterapii czy radioterapii jest bezpieczne?
Boimy się o swoje dzieci…
Pamiętamy jakie my urządzaliśmy sobie zabawy w dzieciństwie…
Wiemy co siedziało w naszych głowach…
Jakie szalone pomysły…
PIĘKNE, WSPANIAŁE, DZIKIE pomysły!
W kontakcie w pełnią Życia i RYZYKIEM jakie ono niesie…
Czy kiedykolwiek później było w nas w tyle Życia i RADOŚCI Życia jak wtedy, kiedy decydowaliśmy się RYZYKOWAĆ?
I myślimy patrząc na swoje urwisy: o nie, ja wiem, co Ty kombinujesz…
Poznaję po błysku w Twoim oku…
I chciałoby się powiedzieć:
Siedź na tyłku, siedź w domu, bezpieczny…
Słyszę jak niektóre matki mówią:
Już lepiej, żeby siedział przy komputerze w domu niż się włóczył nocami po ulicach…
Ale czy my się rodzimy po to, żeby PRZETRWAĆ ŻYCIE?
Żeby PRZESIEDZIEĆ ŻYCIE?
Żeby siedzieć przy komputerze?
Żeby siedzieć na TYŁKU?
I czy na pewno dziecko w domu przy komputerze jest bezpieczne?
Czy tam nie ma zagrożeń?
Zagrożeń moralnych, zagrożenia uzależnieniem, zagrożenia życia?
Czy jedno z największych ZAGROŻEŃ w życiu nie jest to, żeby nie ZMARNOWAĆ ŻYCIA?
Czy my możemy wszystko skontrolować?
A co gdyby naszym rodzicom udało się nas w 100% skontrolować i wiedlibyśmy tylko takie bezpieczne, pełne asekuracji, przewidywalności życie….
Życie idąc tylko sprawdzonymi, utartymi szlakami…
Przedeptanymi przez Mamę…
Czy to jeszcze w ogóle byłoby życie?
Czy wegetacja?
Czy życie bez zagrożenia ma ten swój UROK?
Swoją ostrość, surowość, wyrazistość, charakter?
Ten sam smak, tą intensywność, tą dynamikę?
Czy zagrożenie nie jest nieodłączną częścią życia?
Czy ZAGROŻENIE ŚMIERCIĄ nie dodaje ŻYCIU… ŻYCIA?
Czy zagrożenie śmiercią nie motywuje nas do większej ostrożności i przytomności?
Czy zagrożenie nie motywuje nas do ZADBANIA o swoje życie?
Czy to nie perspektywa śmierci BUDZI NAS DO ŻYCIA?
Czy coś bardziej niż śmierć uczy nas doceniać DARU ŻYCIA?
Świadomość przemijalności, ograniczonego czasu tutaj i z tymi, którzy teraz obok nas są?
Żeby się ODWAŻYĆ, żeby KOCHAĆ, żeby CZUĆ…
Żeby ŻYĆ pełną piersią…
I owszem, zagrożeń za każdym rogiem może być wiele…
Ale bez nich?
Czy róża bez kolców byłaby jeszcze różą?
Czy Życie bez zagrożeń…
Czy Życie bez Śmierci…
Byłoby jeszcze Życiem?
Odpowiadając na pytanie z początku tekstu o to, czy ustawienia są bezpieczne mogę odpowiedzieć:
Ustawienia są tak samo bezpieczne jak pójście do sklepu po chleb i masło.
I ustawienia są tak samo niebezpieczne jak pójście do sklepu po chleb i masło.
To te POTĘŻNE SIŁY PROWADZĄ nas w każdej sekundzie naszego Życia.
Dlatego…
ŻYCIE NIE JEST BEZPIECZNE…
I jednocześnie…
ŻYCIE JEST BEZPIECZNE.
Uspokoiłam Was?
Na zakończenie przytaczam fragment pięknego wiersza, Edwarda Stachury:
„Życie to nie teatr, ja ci na to odpowiadam;
Życie to nie tylko kolorowa maskarada;
Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest;
Wszystko przy nim blednie, blednie nawet sama śmierć! „
Certyfikowana Terapeutka Ustawień Systemowych
Newsletter
Zapisz się na newsletter, aby dostawać najświeższe informacje o nowych terminach warsztatów na kolejne miesiące.
Zapraszam, bądźmy W KONTAKCIE.
Powiązane wpisy
O Ustawieniach
Po ustawieniach nie zawsze od razu jest łatwiej… Czasami jest trudniej… Zwłaszcza gdy chcieliśmy coś zamknąć, a okazuje się, że to coś jest jeszcze bardzo otwarte… Że tam tak wiele jest jeszcze do przeżycia… Że tam tak wiele czeka jeszcze na skontaktowanie się z… Na przykład kiedy okazuje się, że „to była prawdziwa miłość"… Że „to była wielka strata"… Że [...]